MENU
Koncert belgijskiego gitarzysty w ramach Lądeckiego Lata Muzycznego.

Dodał: Zbigniew Waluś° - Data: 2011-11-17 18:44:28 - Odsłon: 589
24 lipca 2011

LĄDECKIE LATO MUZYCZNE
Jego historia zaczęła się, gdy latem 2002 roku spędziłem parę dni w Lądku Zdroju. Po alejach Zdroju spacerowały już tylko cienie dawnych gości uzdrowiska, których widywałem, gdy dzieckiem byłem tu przywożony: Jerzego Waldorffa, profesora Tadeusza Kotarbińskiego, Reginy Smendzianki... i innych wielkich, którzy tu zjeżdżali w tamtych czasach. Większość już nie żyje. Mój pomysł, aby zacząć w tym najstarszym na obecnych ziemiach polskich i najbardziej czarodziejskim uzdrowisku zacząć regularną działalność koncertową zaakceptowały ówczesne władze Lądka Zdroju i tak zaczęła się ta historia. W naszym założeniu – goszczeni przez różnych dobroczyńców - latem mają przybywać na tygodniowe pobyty do Lądka muzycy, by łączyć tu przyjemne z pożytecznym: przy okazji odpoczynku, bezinteresownie dawać kuracjuszom swoją sztukę. To właśnie jest Lądeckie Lato Muzyczne. W pierwszym roku Lato trwało 4 tygodnie, potem 5, potem miało być jeszcze więcej. Jak lato, to lato! No tak, ale byłoby zbyt pięknie. Po co tak ma być? W roku 2008, po fatalnym wypadku burmistrza, pozwolono już nam tylko na szczątkowe Lato Muzyczne 2-tygodniowe, rok później niewiele więcej - 3 tygodnie. Za nami – jak czytamy w poniższym wykazie 219 koncertów. Wbrew wszystkiemu, chciałoby się powiedzieć. Pozostał też ślad trwały: w roku 2005 profesor Julian Gembalski wraz z trójką swoich studentów - w ramach warsztatów naukowych - wyremontował zabytkowe organy w Lutyni. Organy milczały od wojny. Dziś ożyły. Rok później na koszt profesora została tu nagrana płyta, a cały nakład przekazany wiosce, by jej sprzedaż wspierała dalszy remont barokowego kościółka lutyńskiego. Z całą pewnością to pierwsza płyta w historii Lądka Zdroju. A Lutynia stała się jednym z najważniejszych miejsc do muzykowania. Przede wszystkim kościół św. Jana Nepomucena. Stale jeszcze wymagający remontów. Ale ileż już zrobiono! Elewacja, dach, ołtarz, obrazy i rzeźby. Co roku coś uratowanego przed ostatecznym zniszczeniem. Na to idą te wszystkie datki zbierane w czasie nabożeństw i naszych koncertów. Ale jest i Skalniak, gdzie także czasami odbywa się granie. To gospodarstwo agroturystyczne w uratowanym od wyburzenia budynku dawnej szkoły. A jak mowa o gospodarstwach agroturystycznych, to nie możemy pominąć i „Skowronków" w drodze do niedalekich Kątów Bystrzyckich. Parę kroków od Lądka – sytuacja absolutnie baśniowa! No i wreszcie: od kilku lat dołączyło także i inne zachwycające miejsce: Zamek na Skale w niedalekich Trzebieszowicach. Zamek stworzony do wypoczynku i muzyki. Za Jacek Woleński. Dodał. Z. Waluś.

  • /foto/422/422036m.jpg
    2011
  • /foto/422/422331m.jpg
    2011
  • /foto/422/422335m.jpg
    2011
  • /foto/423/423076m.jpg
    2011
  • /foto/423/423082m.jpg
    2011
  • /foto/423/423085m.jpg
    2011
  • /foto/426/426373m.jpg
    2011

Zbigniew Waluś°

Poprzednie: Figura św. Anny Strona Główna Następne: 2011 - Koncert muzyczny